Dodał: Marcin Wyrzykowski Kategoria: Motowizja, Rajdy Komentarze: 0

Mikołaj Marczyk na przesłuchaniu Motowizji: W 2025 roku chcę jechać szybciej, ale przede wszystkim mądrzej

Mikołaj Marczyk i Szymon Gospodarczyk rozpoczęli nowy sezon w Rajdowych Mistrzostwach Europy. Reprezentanci Orlen Team mają za sobą udany start w Rajdzie Sierra Morena, który przyniósł im najlepsze otwarcie kampanii w dotychczasowych występach w FIA ERC. „Chcę jechać szybciej, ale przede wszystkim mądrzej” – zapowiada Marczyk przed kolejnymi wyzwaniami na trasach Starego Kontynentu.

Tegoroczny sezon Rajdowych Mistrzostw Europy (FIA ERC) to główny program startów Mikołaja Marczyka i Szymona Gospodarczyka. Polski duet, reprezentujący barwy Orlen Team, celuje w czołowe lokaty w jednym z najbardziej prestiżowych cykli rajdowych na świecie. Kalendarz mistrzostw obejmuje osiem rund rozgrywanych zarówno na asfalcie, jak i szutrze, a rywalizacja zapowiada się na niezwykle ciekawą i wyrównaną.

Motowizja: Rajd Sierra Morena zakończyliście na piątym miejscu w klasyfikacji generalnej oraz zdobyliście dodatkowe punkty na Power Stage’u. Jak oceniasz swój występ i tempo w tej inaugurującej sezon rundzie ERC? Czy wynik spełnił Twoje oczekiwania?

Mikołaj Marczyk: Jeżeli chodzi o Rajd Sierra Morena, myślę, że możemy być zadowoleni. Ogólnie, w kontekście formy na asfalcie, oceniam, że od lipca 2024 roku, od Rajdu Roma di Capitale, nasza dyspozycja cały czas rośnie. Rundę w Hiszpanii rozpoczęliśmy od odcinka kwalifikacyjnego, na którym zajęliśmy trzecie miejsce. To był fajny prognostyk, odcinek był lekko wilgotny, a my zdecydowaliśmy się na twarde opony. W tych nieoczywistych warunkach zaprezentowaliśmy się dobrze na tle rywali, wykorzystując mieszankę, która z założenia miała być idealna na suchą sobotę i niedzielę. W piątek czekał nas jeszcze wieczorny odcinek miejski. Niestety, tuż przed startem spadł spory deszcz. Na twardych oponach straciliśmy około ośmiu sekund na półtorakilometrowym oesie. Nie było to zbyt dobre otwarcie.

Sobota rozpoczęła się na przysychających drogach — rano warunki były jeszcze zmienne. Trzymaliśmy się jednak planu jazdy na twardych oponach i początek wypadł całkiem przyzwoicie. Druga pętla? Oceniłbym ją na solidną „średnią z plusem”. Nie pamiętam dokładnie, na której pozycji kończyliśmy pierwszy dzień, ale nasze tempo wyraźnie wzrosło. Przede wszystkim Nikołaj Gryazin zdecydowanie odjechał reszcie stawki, a my plasowaliśmy się w mocnej, „środkowej półce”

Co mnie najbardziej cieszy, to dobra decyzja o zmianie ustawień drugiego dnia: obniżyliśmy samochód, utwardziliśmy zawieszenie i dobrze odnaleźliśmy się w takich warunkach. Końcówka rajdu była w naszym wykonaniu naprawdę dobra. Jechaliśmy tempem na trzecie lub czwarte miejsce. Ostatecznie zajęliśmy piątą pozycję, co uważam za przyzwoity wynik. Zwłaszcza że dorzuciliśmy trzy punkty za Power Stage, co daje łącznie 20 oczek. Tak zajęcie czwartego miejsca i zdobycie jednego punktu na Power Stage’u. Taka zdobycz na ostatnim odcinku naprawdę potrafi zmienić obraz całego wyniku. Rok temu zaczęliśmy sezon od 15 punktów, teraz od 20, więc jestem zadowolony.

Motowizja: Czy oprócz problemów z doborem opon pojawiły się jakieś inne nieprzewidziane trudności, które wpłynęły na Twój rezultat?

Mikołaj Marczyk: Nie, myślę, że rajd przebiegł dla nas stosunkowo spokojnie. Mieliśmy kontrolę nad wieloma elementami. Brakowało nam trochę tempa pierwszego dnia, ale cieszę się, że zdecydowaliśmy się na zmiany, które, mam nadzieję, zaprocentują w kolejnej asfaltowej rundzie, Rajdzie Roma di Capitale.

Motowizja: Czy były jakieś elementy, w których Ty lub zespół przekroczyliście oczekiwania na początku sezonu?

Mikołaj Marczyk: Raczej nie. Przekroczylibyśmy oczekiwania, gdybyśmy byli w stanie powalczyć o drugie miejsce, czyli pokonać mistrza Hiszpanii Suáreza, świetnego asfaltowca Bonato, czy Mabelliniego. Do tej trójki trochę nam zabrakło.

Nikolaja Gryazina uważam za jednego z najszybszych kierowców świata w samochodach Rally2, jednego z siedmiu, ośmiu najlepszych na świecie w tej chwili. On jest obecnie poza naszym zasięgiem, ale reszta stawki wydaje się osiągalna. Wstydu nie było, za nami finiszowali tacy zawodnicy jak Mads Østberg czy Stéphane Lefebvre, czyli kierowcy z fabryczną przeszłością. W mistrzostwach Europy każdy rajd zakończony na czwartym, piątym, szóstym czy siódmym miejscu to dziś po prostu dobrze wykonana praca.

Motowizja: W jakich aspektach swojej jazdy zauważyłeś największy postęp na początku sezonu?

Mikołaj Marczyk: Nie powiedziałbym, że zauważam ogromny postęp w konkretnej technice jazdy czy parametrach swoich osiągów. Bardziej staram się znaleźć więcej luzu, swobody i zaufania do opisu rajdowego.

Motowizja: Czyli bardziej zmiana mentalna?

Mikołaj Marczyk: Tak, zdecydowanie. Wielokrotnie już udowadnialiśmy z Szymonem, że potrafimy osiągać bardzo wysokie tempo. Problemem nie jest dla mnie sama prędkość, ale regularność na przestrzeni całego rajdu. Chodzi o dobre wykorzystywanie możliwości bez większych spadków tempa. Uważam, że w dużej mierze to kwestia głowy, czasami mam zbyt defensywne nastawienie. Dlatego teraz skupiam się na automatyzmie, luzie i pozbyciu się wewnętrznej presji.

Motowizja: Rajd Sierra Morena zastąpił w kalendarzu Mistrzostw Europy Rajd Wysp Kanaryjskich. Jak oceniasz tę zmianę? Wolisz charakterystykę Rajdu Sierra Morena czy tęsknisz za Kanarami?

Mikołaj Marczyk: Oba rajdy mają w sobie coś wyjątkowego. Kanary są naprawdę unikatowe i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś tam wystartujemy. Choć teraz komentowałem ten rajd ze studia [red. Motowizji], a nie z auta, to z Szymonem rozmawialiśmy, że najlepiej byłoby rywalizować tam na miejscu. W każdym razie, jeśli miałbym wskazać, który rajd ma bardziej wyjątkowy charakter — wybrałbym Wyspy Kanaryjskie.

Z asfaltów na szutry

Rajd Węgier będzie kolejnym wyzwaniem w tegorocznej kampanii ERC. Impreza, która w ostatnich latach zmieniła charakter z asfaltowej na szutrową, jest dobrze znana Mikołajowi Marczykowi. W poprzednim sezonie wraz z Gospodarczykiem uplasowali się na szóstej lokacie. Teraz, po intensywnym okresie startów na asfalcie, Marczyk potrzebuje odbudować pewność siebie na luźnej nawierzchni.

Motowizja: Rajd Węgier to kolejne wyzwanie, które na Was czeka. Jak widzisz ten rajd ze swojej perspektywy i jaki masz plan na te zwody?

Mikołaj Marczyk: Jeżeli chodzi o Rajd Węgier, to mam trochę prac technicznych do wykonania. Przez ostatnie miesiące dużo jeździłem na asfalcie, ale od dziewięciu miesięcy nie startowałem w szutrowym rajdzie, więc musimy odzyskać odpowiednie wyczucie. Mam za sobą jedną sesję treningową na szutrze i nie wykluczam, że przed Rajdem Węgier wystartujemy jeszcze w małym rajdzie we Włoszech. Muszę złapać trochę rytmu, bo czuję, że na szutrze brakuje nam jeszcze kilku elementów, bardziej niż na asfalcie.

Po dwóch pełnych sezonach w Mistrzostwach Europy, zakończonych na trzecim miejscu w klasyfikacji generalnej, Mikołaj Marczyk stawia na dalszy rozwój — nie tylko w aspekcie czysto sportowym, ale przede wszystkim mentalnym. Jak sam przyznaje, w 2025 roku chce jechać nie tylko szybciej, ale przede wszystkim mądrzej i bardziej regularnie.

Motowizja: Walczysz w rajdowych Mistrzostwach Europy o najwyższe cele. Jakie wyzwania widzisz na drodze do ich osiągnięcia?

Mikołaj Marczyk: Rajdy to piękny sport, w którym wszystko zależy ode mnie. W wyścigach ktoś może Cię uderzyć, zepsuć weekend, a tutaj głównie ścigam się z samym sobą, a konkurenci są punktem odniesienia. Nie boję się o naszą prędkość, przygotowanie z Szymonem ani o opis rajdowy. Znam część tych rajdów, ale muszę opanować i wypłaszczyć sinusoidę prędkości, którą miałem podczas startów. Jeśli wyeliminuję te 3-4 odcinki specjalne w każdej rundzie, gdzie tracę tempo, to będziemy gotowi do walki o topowe pozycje. Nie mam konkretnego celu wynikowego na koniec sezonu, to będzie wypadkowa tego, jak pójdzie również rywalom. Jestem jednak dobrej myśli.

Motowizja: Za Tobą dwa pełne sezony w Mistrzostwach Europy, w 2021 i 2024 roku. Jak oceniasz te doświadczenia?

Mikołaj Marczyk: Za każdym razem kończyliśmy sezon na trzecim miejscu w klasyfikacji generalnej. To dobre wyniki, ale trochę brakowało do absolutnego topu. Przegrywaliśmy z kierowcami światowego formatu jak Andreas Mikkelsen czy Hayden Paddon. Natomiast osoby na drugich lokatach jak Efrén Llarena czy Mathieu Franceschi, to już zawodnicy na naszym poziomie przygotowania. Teraz naszym celem jest walka właśnie z takimi rywalami. Natomiast zawodnikiem, który rzuca się obecnie w oczy i może być trudny do dogonienia, jest Nikołaj Gryazin.

Mistrzostwa Europy, choć przez wiele lat postrzegane jako seria stojąca  w cieniu mistrzostw świata, dziś przeżywa swój złoty okres. Poziom sportowy jest niezwykle wysoki – w stawce ścigają się zarówno młode talenty, jak i kierowcy z przeszłością w fabrycznych zespołach WRC. W autach klasy Rally2 rywalizacja jest zacięta do ostatnich metrów, a różnice na mecie często bardzo małe.

Motowizja: W ostatnich latach rośnie zainteresowanie serią ERC. Z czego wynika ponowna atrakcyjność tych mistrzostw? Czy można powiedzieć, że ERC staje się realną alternatywą dla WRC?

Mikołaj Marczyk: Dzisiaj nie widzę dużej różnicy poziomu sportowego pomiędzy WRC2 a ERC. Wystarczy spojrzeć na Rajd Wysp Kanaryjskich, Yohan Rosell prowadził, ale tuż za nim byli Nikołaj Griazin czy Alejandro Cachón, z którymi ścigaliśmy się niedawno. Poziom prędkości jest podobny, choć w mistrzostwach świata rajdy są dłuższe i wymagają większej wytrzymałości. ERC jest bardziej przystępne cenowo, a zawodnicy w autach Rally2 grają główne role. Ekspozycja medialna jest wysoka, a cykl prestiżowy.

Osobiście trzymałbym kciuki za stworzenie w mistrzostwach świata kategorii Rally2 Plus, czyli nieco zmodyfikowanych samochodów Rally2 i rywalizacja wszystkich razem, bo dziś różnice pomiędzy kierowcami Rally1 a Rally2 wcale nie są takie duże.

Motowizja: Kalendarz mistrzostw Europy w tym roku bardziej faworyzuje imprezy asfaltowe. Czy taki układ Ci odpowiada? Jakie są Twoje preferencje?

Mikołaj Marczyk: Kiedyś miałem wrażenie, że szuter jest dla mnie łatwiejszy. Przy mniejszym doświadczeniu jeździłem na nim podobnym tempem jak na asfalcie. Dziś moja prędkość jest podobna na obu nawierzchniach, zwłaszcza że rajdy szutrowe w ERC są szybkie, a nie przeprawowe. Kalendarz jest dobrze dopasowany do naszych predyspozycji z Szymonem. Aczkolwiek po dziewięciu miesiącach startów na asfalcie i przejechaniu ostatnio tylko trzydziestu kilometrów na szutrze czuję pewną niepewność co do jazdy na luźnej nawierzchni, ale ogólnie harmonogram czempionatu nam sprzyja.

Motowizja: Jako czołowy polski kierowca uczestniczysz w wielu wydarzeniach medialnych i pozasportowych. To zadanie konieczne, ale jak odnajdujesz się w tym wszystkim? Czy wpływa to na Twoje przygotowanie do startów?

Mikołaj Marczyk: Mój kontakt z mediami i mediami społecznościowymi jest ograniczony. Z perspektywy lat widzę, że analiza komentarzy, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych, nie jest zdrowa dla sportowca. Cieszę się, że dziś wynik sportowy mnie broni. Skupiam się na sobie jako sportowcu i kierowcy. W zimie organizuję funkcjonowanie zespołu, ale w sezonie koncentruję się na startach. Dziś wyniki nie są przeoczane. Kilku dziennikarzy samodzielnie śledzi nasze poczynania. Nasza popularność nie jest mainstreamowa, ale cieszę się, że znajdujemy się na „radarze” mediów.

Motowizja: Czy uważasz, że dziś, w dzisiejszym świecie mediów, wynik sportowy nadal się obroni, czy trzeba jeszcze o nim trochę opowiedzieć?

Mikołaj Marczyk: Myślę, że skala powagi tytułu, np. mistrza Europy, jest tak duża, że wynik sam się obroni. Kiedyś bałem się, że osiągniemy coś i nikt tego nie zauważy. Teraz jestem spokojniejszy. Jeśli osiągniemy sukces sportowy, to będzie on odpowiednio doceniony.

Wszystkie odcinki specjalne każdej rundy Rajdowych Mistrzostw Europy na żywo w Motowizji. Transmisja z Rajdu Węgier już w dniach 9-11 maja.

Udostępnij!

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments