Jakub Gerber po starcie sezonu RSMP: mamy wysoko zawieszoną poprzeczkę
Jakub Gerber w tym roku startuje w pełnym cyklu Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski z Jakubem Brzezińskim. Oczekiwania w związku z ich startem były bardzo wysokie, a stawiała je sobie sama załoga. Porozmawialiśmy z doświadczonym polskim pilotem o sezonie 2025, ale także o przyszłości i kondycji rajdów w Polsce.
POSŁUCHAJ WYWIADU:
Krzysztof Woźniak: Kuba, rozpocząłeś sezon Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski, wspólnie z Jakubem Brzezińskim wróciliście do najwyższej kategorii. Jak oceniasz Wasz występ w Rajdzie Świdnickim?
Jakub Gerber: Z punktu widzenia sportowego mogło być lepiej – liczyliśmy na podium. Każdy, kto ma tak duże doświadczenie, rywalizuje na takim poziomie, liczy, że albo wygra, albo przynajmniej będzie na podium. Jestem troszeczkę niezadowolony, ale z drugiej strony różnice czasowe były na tyle małe, że jest to dobry prognostyk na resztę sezonu. Nie ma co ukrywać – konkurencja jest silna, wymagająca i szybka, więc dużo pracy przed nami.
Oczekiwania przed startem sezonu były spore – Colin sam zapowiadał, że chcecie walczyć o najwyższe laury. Zaliczyliście sporo dni testowych. Jak bardzo zmienił się poziom RSMP przez te ostanie lata?
Kierowcy coraz bardziej się przygotowują. Jakub Matulka to bardzo metodyczny, analityczny kierowca. Jarek Kołtun też się bardzo mocno rozwinął. Pamiętam jak zaczynał Citroenem DS3 R3T dawno, dawno temu. Teraz jest na bardzo wysokim poziomie. Dużo testuje, dużo jeździ, rozumie samochód. Grzegorz Grzyb – maestro polskich rajdów – wie, że konkurencja nie śpi, więc stale się rozwija i przyspiesza. Mamy wysoko zawieszoną poprzeczkę i na pewno będziemy musieli mocno się napracować, żeby dobrze przygotować się do Rajdu Nadwiślańskiego. Wygraliśmy tę rundę kiedyś, więc chcielibyśmy wygrać ją jeszcze raz. Zobaczymy też, jaka będzie pogoda, bo tam zawsze jest loteria jeśli chodzi o nawierzchnię. Na suchym asfalcie jest bardzo ślisko, a na mokrym to nawet nie chcę wspominać. Oczekiwania wobec nas są więc duże, a kibice mocno liczą, że namieszamy w czołówce. Jakub rzucił w stronę rywali: „idziemy po was” i to też buduje poczucie, że zespół walczy. Mam wrażenie, że w Polsce takie sformułowania są odbierane negatywnie, a na świecie byłyby traktowane bardziej entuzjastycznie. „Mamy fightera, mamy w końcu herosa, który wrócił do sportu”. Zespół trochę tego od nas wymaga – żeby budować wizerunek wojowników motorsportu. Staramy się zbudować fajny wizerunek wokół całego teamu. Wynik sportowy jest jednak najistotniejszy i na pewno będziemy się starać pocisnąć na Nadwiślańskim. Należy też pamiętać, że za chwilę jest Rajd Polski – chyba najtrudniejsza impreza w tym roku w kalendarzu RSMP, a przy okazji runda mistrzostw Europy, do której trzeba dobrze się przygotować, a na pewno lepiej niż do Nadwiślańskiego, bo tam przyjedzie konkurencja z ERC.
Wspomniałeś o zespole. Wokół projektu IS Racing jest bardzo duża otoczka medialna, od samego początku próbujecie wyjść do kibiców. Jak to wygląda z Twojej perspektywy, co udało się wam zrobić?
Cały zespół wykonał gigantyczną pracę przed sezonem. Od momentu prezentacji naszych planów do startu pierwszego odcinka. Zaangażowanie osób pracujących w zespole cały czas jest niesamowite. Mieliśmy dużo gości, którzy wspierają nasze starty, nie tylko duchowo, ale też pomagają z budżetem. Taki był plan, żeby byli z nami rajdzie. Bardzo długo się zastanawialiśmy, jak ich odseparować od zawodników, ale też jak się nimi zaopiekować w każdym aspekcie: od hotelu, przez transport, do podpisywania autografów i udzielania wywiadów. Sporo tych osób znało już Jakuba – teraz poznali mnie. To fajnie pokazuje, jak bardzo Jakub umie zjednać sobie kibiców. Musieliśmy trochę dać im też siebie, czy na kolacji, czy w trakcie serwisów. To pokazuje siłę Jakuba i zespołu, który przyciąga kibiców. Taka jest też wizja naszego szefa — nie chcemy działać tylko na własnym polu, ale stopniowo budować rozpoznawalność RSMP, współpracować z innymi zawodnikami, rozruszać mistrzostwa. Wróciłem po dwóch latach przerwy i widzę dużo większe zainteresowanie kibiców, szczególnie młodszego pokolenia. Na Świdnickim było widać mnóstwo młodych ludzi — z dziećmi, z żonami, z dziewczynami — także na odcinku miejskim. Po prostu było bardzo dużo kibiców.

Czyli nie jest tak źle z kondycją polskich rajdów. Od lat śledzisz sytuację, dyskusja jest bardzo żywa. Na pewno można powiedzieć wiele złego, ale też sporo dobrego.
Niektóre zmiany, które w tym roku dotyczą nas, zawodników, są złe i nieprzemyślane – czas to powiedzieć wprost. To powoduje pewne zubożenie stawki, bo nie każdy ma czas i ochotę, by jeździć samochodem według nowych przepisów. To dość problematyczne. Nadal nie mamy promotora RSMP, nadal nie mamy nikogo, kto się nami zaopiekuje od strony marketingowej. W efekcie RSMP jest mało widoczne, słabo promowane i rzadko obecne w mediach. To jest bardzo duży błąd. Da się wypromować ten cykl – tym bardziej przy takiej stawce, z tak widowiskowymi zawodnikami i zainteresowaniem ze strony kibiców. W tej kwestii sytuacja jest zła. Ale od strony kibiców – startowałem z Sebastianem Stecem w Memoriale Janusza Kuliga i Mariana Bublewicza w Wieliczce i takiej liczby osób na oesie miejskim i w strefie serwisowej dawno nie widziałem. To dobry prognostyk. Jest światełko w tunelu, że ten sport będzie dalej istniał. Mamy dwa lata, żeby pościgać się obecnymi samochodami Rally2, bo przepisy się zmieniają. Zobaczymy, co będzie dalej. Cieszę się, że na Świdnickim dopisała pogoda i było tylu kibiców. Zapraszam wszystkich na Rajd Nadwiślański. Przed nami fajne do oglądania, ale specyficzne odcinki specjalne.
Rajd Polski to jedyna szutrowa runda RSMP. Jak trudne są przygotowania do takiej imprezy? Jak dużo czasu potrzebujecie na dostosowanie samochodu i testy?
Za przebudowę samochodu odpowiada PRP, które serwisuje naszą rajdówkę. Sama przebudowa przebiega zgodnie z homologacją i technologią. Nie mam pojęcia, ile czasu to zajmuje – zawodnicy z mistrzostw świata na pewno wiedzą, w jakim czasie można przebudować Citroëna C3 Rally2 ze specyfikacji asfaltowej na szutrową. To nie jest problem – mamy pełen pakiet szutrowy. Budżet, czas i możliwości regulaminowe zdecydują, ile testów uda się przeprowadzić. Można jeździć bez końca, szukając optymalnych ustawień. Tysiąc kilometrów oesowych może kosztować kilkaset tysięcy złotych. Trzeba więc zainwestować bardzo dużo, a Rajd Polski i tak pozostanie loterią. Trasy są bardzo wymagające, każdy chce się na nich dobrze zaprezentować – zwłaszcza Ci, którzy mają aspiracje ścigać się na poziomie międzynarodowym. Reasumując: będziemy się solidnie przygotowywać, choć na razie nie mam informacji, w jakim zakresie.
Coraz więcej mówi się o młodych, obiecujących polskich kierowcach – nie tylko w RSMP, ale też w ERC. Z twojej perspektywy, widzisz talenty wśród pilotów?
Na razie widzę raczej stare polskie talenty [śmiech]. W ERC jedzie dużo moich znajomych – Szymon Gospodarczyk, Damian Syty, w tej chwili Grzegorz Dachowski z Tymkiem Abramowskim (zastąpił Jakuba Wróbla, który musiał zostać w Polsce). Hubert Kowalczyk ma młodego pilota, [Dawida Potępę], którego szkoli. Widziałem w akcji młodego, utalentowanego pilota Adama Chrzanowskiego, który jeździ z Michałem Chorbińskim. Wkłada mnóstwo pracy w przygotowanie do rajdu, szczególnie podczas zapoznania. Dużo analizuje, rozmawialiśmy kilkukrotnie na Świdnickim. Trzymam za niego kciuki — może liczyć na moje wsparcie, jeśli będzie go potrzebować. Na ten moment świetnie się rozwija.
Na koniec — Citroën C3 Rally2. Samochód uważany za chimeryczny. Potrafi być szybki, ale bywa kapryśny. Jakie są Wasze wrażenia?
To bardzo specyficzny samochód. Może nie wygląda, ale jest bardzo twardy, ustawiony wyścigowo pod asfalt. Wymaga konkretnego stylu jazdy, bo tak został zaprojektowany. Próbowaliśmy dostosować go do stylu Jakuba, ale okazało się, ale lepsze efekty dawały ustawienia sugerowane przez producenta. Bardzo pomógł nam Mads Østberg – prawdziwa kopalnia wiedzy o Citroënie C3 Rally2. Prowadził rozwój tego samochodu, wie o nim wszystko. Będziemy mieli twardy orzech do zgryzienia w tym sezonie. Co będzie dalej i jak rozwinie się nasza sytuacja będziemy analizować na bieżąco. Citroën przestaje wspierać ten model rajdowy, może pojawi się ostatnia aktualizacja sterownika silnika, żeby ograniczyć otwieranie się zaworu pop-off. Słyszałem, że od 2027 roku grupa Stellantis ma produkować Lancię Rally2, bazując na technologii Citroëna. Czeka nas więc sezon, może dwa, walki ze Skodą, która nadal będzie rozwijana. Jeśli w mistrzostwach Polski pojawi się również Toyota – a to nie wykluczone – to będzie naprawdę trudno nawiązać walkę z czołówką przynajmniej w kwestiach sprzętowych. Na razie nie zrezygnujemy z Citroëna. Mads Østberg czy Yoann Bonato i inni kierowcy pokazują, że to szybkie auto. Na jak długo? Tego nie wiem.
