Daniel Elena – od biedy do chwały
W rajdówce nigdy nie czuł strachu, ale z drugiej strony bał się wymawiać liczbę „trzynaście”. Urodził się w Monako, lecz dorastał w biedzie. Zarzucano mu małe zaangażowanie, choć ciężko było znaleźć bardziej zdeterminowanego zawodnika w WRC. Choć jest jednym z najlepszych sportowców w motorsporcie, to żył tak, jak chciał, nie zważając na sylwetkę czy zdrowe odżywanie się. Z okazji jego urodzin, przypominamy historię Daniela Eleny – dziewięciokrotnego Mistrza Świata.
Sam Sebastien Loeb stwierdził w swojej autobiografii, że Daniel ma tyle samo wad, co zalet i właśnie dlatego zawsze tak dobrze się dogadywali. Francuz z Monakijczykiem stworzyli duet, który w latach 2004-2012 kompletnie zdominował rywalizację w WRC. Choć częściej w tym kontekście wspomina się o Loebie, to warto pamiętać, że Elena miał równie duży wkład w dziewięć mistrzowskich tytułów.
Skromne początki

Daniel Elena przyszedł na świat 26 października, 1972 roku w Monako. Choć może Wam się wydawać, że urodzenie się w księstwie, jest niczym wygrana na loterii, to przypadek „Danosa” kompletnie temu zaprzecza. Jego ojciec był krupierem w kasynie, a matka sprzątaczką. Dlatego dzieciństwo Elena spędził na granicy ubóstwa.
Jednak od samego początku rajdy były jego największą motywacją. Gdy tylko osiągnął odpowiedni wiek, wraz ze znajomymi zaczął startować w amatorskich imprezach na południu Francji. Aby sfinansować swoją pasję, chwytał się najróżniejszych prac: rozwoził pizzę, pływał na statku, sprzątał nawet toalety.
Drogi jego i Sebastiena Loeba przecięły się już w drugim sezonie startów Francuza. Daniel startował wtedy w Pucharze Volant Peugeot, na prawym fotelu u Herve Bernarda. Panowie od razu znaleźli wspólny język, ale Seb doświadczył też na własnej skórze sprytu Eleny.
Podczas jednego z rajdów, w Peugeot 106 Loeba zepsuła się skrzynia biegów. Załoga naprawiła ją za pomocą srebrnej taśmy, ale było to rozwiązanie prowizoryczne. Przed startem odcinka, do Sebastiena podszedł Daniel mówiąc:
„Słuchaj, miałem kiedyś podobną sytuację, więc dam ci jedną dobrą radę: Atakuj”.
Loeb zastosował się do jego wskazówek i ruszył do odcinka z kopyta. W efekcie… skrzynia biegów kompletnie się rozleciała, a Bernard z Eleną przeskoczyli ich w klasyfikacji generalnej.
Legendarny duet

Pod koniec tego samego roku, Daniel i Sebastien spotkali się w barze, świętując zakończenie sezonu wraz z innymi załogami. Dotychczasowy kierowca Eleny, Herve Bernard zdecydował właśnie, że zawiesza swoją rajdową karierę. W analogicznej sytuacji był Loeb, z którym piloci zwyczajnie bali się jeździć. Podczas sezonu trzykrotnie zmieniał obsadę prawego fotela.
Po paru „głębszych” to Monakijczyk zaproponował, by wspólnie zgłosili się do następnego sezonu. Seba nie trzeba było długo przekonywać. Gdy panowie opuścili chwiejnym krokiem lokal, trzymając się pod rękę, nie wiedzieli jeszcze, że właśnie powstał najbardziej utytułowany duet w historii rajdów.
Jednak początki ich współpracy wcale nie zwiastowały takich sukcesów. Budżet załogi był niezwykle napięty, więc aby zaoszczędzić pieniądze, Daniel przeprowadził się do Alzacji. Przez 6 miesięcy spał na kanapie w domku Loebów. Nowy domownik najbardziej przypadł do gustu… kotu Sebastiena, który kładł się na głowie Eleny i rzekomo, w ten sposób zasypiał.
Starty pochłaniały właściwie wszystkie ich środki. Aby utrzymać swoją karierę przy życiu, pomiędzy rajdami pracowali „na czarno” w okolicznych warsztatach i fabrykach. Ich budżet spinał się właściwie tylko dzięki nagrodom za wygrane rundy w Pucharze Citroena Saxo. Zwycięzcom każdego rajdu w tej klasie wypłacano po 65 tys. franków. Na szczęście dla Loeba i Eleny, w sezonie 1998 nie schodzili oni z najwyższego miejsca podium.
Duet prowadził styl życia niezwykle daleki, od tego obecnie wymaganego, w kontekście młodych zawodników: imprezowali do późna, spóźniali się do pracy, stołowali się w McDonald’s i lokalnych „kebabach”. Czas wolny upływał im na rozmowach o dziewczynach, samochodach i na dogryzaniu sobie nawzajem. Seb nazywał Daniela „grubasem”, a ten nie pozostawał mu dłużny, mówiąc do niego per „karzełek”.
Jednak gdy nadchodził weekend rajdowy, ta dwójka zmieniała się nie do poznania. Byli zdeterminowani, punktualni i bardzo dokładni. Warto pamiętać, że warunki na samych zawodach były bardzo wymagające. Daniel i Seb spali w schroniskach (nierzadko też w aucie), myli i golili się na stacjach benzynowych, a odżywiali się ekspresowym puree i mrożonymi kotletami wątpliwej jakości.
Te poświęcenia dały jednak swój efekt, bo w 1999 roku odnieśli cztery zwycięstwa w Pucharze Citroena Saxo i wygrali klasyfikację generalną. Sam Citroen również był pod wrażeniem ich osiągnięć, co poskutkowało tym, że w 2000 roku Elena i Loeb byli już właściwie zawodnikami fabrycznymi.
Gorący fotel

Jednak środowisko fabrycznego zespołu i rzeczywistość startów w Mistrzostwach Francji oraz WRC, okazały się problematyczne dla Daniela. O ile jego wyluzowane podejście do życia i zasad odpowiadało Loebowi, o tyle niekoniecznie przypadało do gustu szefom zespołu Citroena.
Guy Frequlin już przed pierwszym występem załogi w nowych barwach naciskał na to, by Seb zmienił pilota. Chętnych nie brakowało, bo po wygraniu mistrzostw Francji w ośce w 2000 roku i Junior WRC w 2001, Loeb był najgorętszym nazwiskiem na rynku. Lojalnie, upierał się wciąż, że jego pilotem ma być Daniel.
Sebastien sam miał jednak ze swoim pilotem sporo bólu głowy. Francuz zawsze był chwalony za niezwykle umiejętne operowanie hamulcem ręcznym. Zdaniem Loeba, głównie dlatego, że Daniel notorycznie mylił drogę na dojazdówkach i zapoznaniach. W ten sposób Seb nauczył się wykonywania ostrych nawrotów w ułamku sekundy.
Elena miał jednak parę ważnych atutów, którymi zaskarbił sobie zaufanie swojego kierowcy. Przede wszystkim kompletnie nie odczuwał strachu w rajdówce. Czuł presję i miał obawy, ale potrafił je oswoić i rozładować napięcie żartami. Jego rytmiczny i melodyjny styl dyktowania opisu pomagał Loebowi lepiej skupić się na kolejnym zakręcie.
Aczkolwiek w końcu Daniel podpadł i był już praktycznie „na wylocie” z Citroena. Podczas Rajdu Turcji w 2003 roku pilot Seba znów pomylił drogę na dojazdówce, a zanim załoga się zorientowała, w ich Xsarze WRC zabrakło paliwa. Loeb wpadł w furię. Przez 10 minut zwyzywał i zwymyślał Daniela, ale potem… wziął głęboki oddech i przeszedł nad tym do porządku dziennego.

Gdy załoga wróciła do parku serwisowego, Frequlin właśnie podjął już decyzję o zwolnieniu Eleny. Loeb bez chwili zawahania, stanął jednak murem za swoim pilotem. Jako kierowca, to on miał ostatnie słowo i finalnie Daniel zachował miejsce w zespole.
Nierozłączni…

Tamta sytuacja jednocześnie poprawiła i pogorszyła zachowanie Monakijczyka. Z jednej strony stał się dużo bardziej rzetelny i dokładny w swojej pracy. Z drugiej – zrobił się jeszcze bardziej uparty. Jak wspominał sam Loeb, jego pilot miał odpowiedź na wszystko. Nigdy nie przyznawał się do błędu, nawet gdy doskonale wiedział, że nie ma racji.
Na szczęście, powodów do sprzeczek było coraz mniej, bo tercet Loeb-Elena-Xsara, siał spustoszenie na odcinkach WRC. To historia, którą wszyscy kibice rajdów znają bardzo dobrze. W ciągu kolejnych dziewięciu lat Francuz i Monakijczyk pobili wszelkie istniejące rekordy w sportach motorowych i zdobyli dziewięć tytułów Mistrzów Świata.
Seb zmienił się z młodego, lekko szalonego zawodnika, w wytrawnego, stoickiego i precyzyjnego kierowcę. Daniel, choć stał się bardziej odpowiedzialny, wciąż był gadatliwy i roześmiany. Zrobił się za to strasznie przesądny.

Nie wypowiadał słowa „trzynaście”, gdy widział czarnego kota, pokazywał mu dwa palce, a do rajdówki wsiadał z pluszakiem Marsupilami (podobne do geparda zwierzę, z francuskich komiksów). Był to ponoć prezent od jego pierwszej dziewczyny i Daniel wierzył, że przynosi mu szczęście.
Zadaniem Eleny było dbanie o dobrą atmosferę w rajdówce i rozładowywanie napięcia w nerwowych sytuacjach. Idealny przykładem na to jest zdarzenie z Rajdu Japonii w 2007 roku. Pilot popełnił wtedy błąd i podyktował ciasny zakręt, jako łuk, który przejeżdża się z pełną prędkością. Citroen C4 WRC Seba i Daniela wypadł więc z drogi i uderzył w drzewo. Po otrząśnięciu się, Elena powiedział:
„Cóż, przynajmniej wiemy, że wciąż mnie słuchasz”.
Od Saxo do C3 WRC, od WRC po Dakar, od Citroena aż do Hyundaia, „Sebastien Loeb i Daniel Elena” było wypowiadane przez komentatorów, właściwie jako jedno słowo. Panowie byli nierozłączni również poza rajdówką. Gdy Elena wziął ślub w 2001 roku, Seb był jego świadkiem i szoferem. Orszak weselny przejechał z kościoła do sali weselnej trasą odcinka specjalnego jednego z francuskich rajdów. Loeb, z parą młodą na tylnym siedzeniu, zostawił resztę orszaku w tyle już po pierwszych zakrętach.
… do czasu

„Nic nie może przecież wiecznie trwać” – śpiewała niegdyś Anna Jantar. Nawet tak długa i serdeczna współpraca musiała się kiedyś rozpaść. Wydarzyło to się w 2021 roku, po nieudanym starcie Loeba i Eleny w Rajdzie Dakar.
Oficjalnie jako powód zmiany pilota podano błędy popełnione przez Elenę w poprzednich edycjach Dakaru. Jednak nieoficjalnie motywacje Prodrive’u były trochę bardziej złożone. Szefem brytyjskiego zespołu był (i wciąż jest) David Richards. W 2005 roku wymusił on na WRC usunięcie z szyb rajdówek nazwisk pilotów. Daniel, który na własnej skórze doświadczył tego jak niedoceniana jest obsada prawego fotela, był od tego momentu w konflikcie z Richardsem.
Powiedzieć, że panowie za sobą nie przepadali, to jakby nie powiedzieć nic. Dlatego, gdy Daniel popełnił parę błędów w nawigacji podczas Rajdu Dakar 2021, Richard dostał pretekst, którego szukał. Elena opublikował oświadczenie w mediach społecznościowych, w którym padło wiele gorzkich słów, ale pod adresem Prodrive, a nie Loeba.

Sebastien też od razu powiedział, że zmiana pilota nie zmienia nic w jego relacji z Eleną. Więc, choć Monakijczyk i Francuz już ze sobą nie startują, to wciąż pozostają przyjaciółmi. Kto wie? Może zobaczymy ich jeszcze razem na pokładzie rajdówki?