Start wyścigu Coca-Cola 600
Dodał: Szymon Tworz Kategoria: Nascar, Wyścigi Komentarze: 0

Amerykańskie double duty!

NASCAR Cup Series to od wielu dekad najpopularniejsza seria wyścigowa w Stanach Zjednoczonych. Ścigają się w niej najlepsi kierowcy stock carów, którzy dochodzą do niej dzięki ciężkiej pracy, determinacji i talentowi. Na przestrzeni lat kilku z nich raz w roku próbowało lub próbuje swoich sił w heroicznym zadaniu. Wychodzą poza strefę komfortu i oprócz startu w najdłuższym wyścigu roku próbują także dokładnie tego samego dnia wystartować w najważniejszym wyścigu IndyCar – Indianapolis 500.

Indianapolis 500

Wyścig Indianapolis 500 to jedno z najbardziej prestiżowych wydarzeń motorsportowych na świecie. Od ponad 100 lat co roku pod koniec maja kierowcy IndyCar udają się do Indianapolis aby rozegrać ten spektakularny wyścig poprzedzony tygodniem sesji przygotowawczych i determinujących kolejność startową. Ścigali się tam nie tylko kierowcy tej serii, ale także najlepsi kierowcy wyścigowi świata, którzy do swojego wyścigowego portfolio próbowali dopisać i to zwycięstwo.

Jim Clark, Graham Hill, Emerson Fittipaldi czy Jacques Villeneuve to raptem kilku kierowców, którzy na arenie międzynarodowej osiągali ogromne sukcesy. Wygrywali wyścigi i zdobywali mistrzostwa w Formule 1, ale także startowali i wygrywali właśnie w wyścigu Indianapolis 500. Niektórzy, jak na przykład Marcus Ericsson, w Formule 1 startowali przez lata bez spektakularnych sukcesów, a pojedynczy start w Indianapolis 500 okazywał się dla nich spełnieniem wyścigowych marzeń.

Zawodnikom zaznajomionym z Formułą 1 jest jednak nieco bardziej po drodze z IndyCar. IndyCar, podobnie jak F1, to klasyczna seria open-wheel. Punktów stycznych z Formułą jeden jest zatem znacznie więcej niż w przypadku wyścigów NASCAR.

Double-duty

Weekend Indianapolis 500 to jeden z najciekawszych weekendów w roku dla każdego fana sportów motorowych. Coca-Cola 600 to równie wielkie wydarzenie – najdłuższy wyścig pucharowej serii NASCAR. Zmagania odbywające się w Charlotte mają aż 600 mil, kierowcy okrążają 1,5-milowy owal 400 razy. Dodatkowo tego samego dnia odbywa się także Grand Prix Monaco, jednak połączenie startów w Indianapolis i Monaco z przyczyn geograficznych mogłoby być zdecydowanie trudniejsze. W przypadku Karoliny Północnej, gdzie znajduje się tor Chalotte Motor Speedway i Indiany już tak nie jest.

Kierowcy NASCAR już od lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku próbowali łączyć te dwa wyścigi, jednak nigdy nie odbywały się one tego samego dnia, tak jak ma to miejsce obecnie. Zatem pierwszym kierowcą, który zapoczątkował tradycję double duty był dopiero John Andretti, który w 1994 roku wystartował tego samego dnia w obu wyścigach. Nieżyjący już kierowca finiszował 10 w Indianie i po starcie z końca stawki w Coca-Cola 600 dojechał w do 220 okrążenia, wtedy jego samochód dotknęła awaria silnika.

W kolejnych latach to specyficzne wyzwanie najczęściej podejmowała dwójka kierowców – Tony Stewart i Robby Gordon. Ten drugi próbował aż pięciokrotnie. Jego najlepszym łącznym rezultatem było 8 miejsce w Indianapolis i 16 podczas rywalizacji w Charlotte w 2002 roku. Najlepsza jednostkową pozycją z Indianapolis było zaś 6 miejsce osiągnięte kilka lat wcześniej.

Tony Stewart, który swoją karierę rozpoczynał właśnie w seriach open-wheel i dopiero kilka lat później został kilkukrotnym mistrzem NASCAR ma w swoim dorobku najlepszy wynik w historii jeżeli chodzi właśnie o to łączone zadanie. W 2001 roku był 6 w Indianie i parę godzin później 3 w Coca-Cola 600. W 2014 roku taki sam rezultat w Indianapolis osiągnął Kurt Busch, mistrz NASCAR Cup Series z 2004 roku, jednak w Charlotte dojechał dopiero na 40 miejscu.

Kyle Larson

W sezonie 2024, po kilku latach przerwy, podwójne zadanie wskrzesił Kyle Larson, super gwiazda wyścigów NASCAR. Larson przystąpił do rywalizacji w Indianapolis i dojechał na przeciętnym 18 miejscu, mimo iż jego tempo sugerowało możliwość osiągnięcia zdecydowanie lepszego rezultatu.

Double duty w jego wypadku było jednak dość mocno utrudnione. Wyścig w Indianapolis był opóźniony z powodu opadów deszczu i zakończył się stosunkowo późno. Po zakończeniu rywalizacji Larson wsiadł do samolotu i udał się do Charlotte, gdzie jak się później okazało, także szalała ulewa. To wydłużyło samą drogę i wyścig Coca-Cola 600 rozpoczął się bez Larsona. Kierowca Hendrick Motorsports dotarł do Charlotte w okolicy połowy wyścigu, jednak nie wystartował w nim. Wyścig w Karolinie północnej został przerwany i zakończony przed czasem z powodu opadów deszczu.

W tym sezonie Kyle Larson ponownie podejmuje wyzwanie. Po raz drugi z rzędu startuje w Arrow McLaren. Początek tegorocznego zadania nie był jednak dla niego tak bezproblemowy jak wcześniej. Larson dwukrotnie w trakcie sesji treningowych zderzył się z bandą. Do głównego wyścigu ruszy z odległej 21 pozycji. Raport z jego tegorocznego double duty na antenie Motowizji już we wtorek 27 maja podczas podsumowania wyścigu Coca-Cola 600, które rozpocznie się na antenie Motowizji o 21:20.

Co z drugą stroną?

O ile kierowcy serii NASCAR dość często próbowali swoich sił na obcym gruncie, aby wieczorem wracać do swojej macierzystej serii, to kierowcy IndyCar stronią od tego zadania. W najnowszej historii nie było żadnej tego typu próby. Nie oznacza to jednak, że kierowcy IndyCar przy innych okazjach nie zaliczali startów w NASCAR Cup Series. Na początku sezonu 2025 w pucharowej serii pojawił się Hélio Castroneves, który w Indianapolis 500 wygrywał aż czterokrotnie.

Kyle Larson w wypowiedziach przed tegoroczną rywalizacją w Indianapolis wielokrotnie zachęcał i wyrażał nadzieję, że ktoś z IndyCar, być może już w kolejnym roku podejmie tego typu zadanie. Wspominał nawet o Josefie Newgardenie, który z racji bycia kierowcą Team Penske w Charlotte mógłby mieć jeden z najbardziej konkurencyjnych samochodów. Podkreślał jednak, że przesiadka z NASCAR do IndyCar może być zdecydowanie łatwiejsza niż odwrócona próba.

Udostępnij!

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments